Rok 2014. Pamiętam to jak dziś. Zacząłem wtedy pierwszą poważną pracę w agencji reklamowej. I od pierwszego dnia już wiedziałem, że rok 2014 będzie rokiem wideo marketingu. A przynajmniej tak mówili wszyscy wokół. Miał być to rok, w którym zwykłe posty z grafiką miały stać się tak przestarzałe jak kasety VHS z pierwszej komunii.
Na dodatek był to też rok, w którym mnie zwolniono. Ale zanim tak się stało, to przynajmniej zdążyłem wziąć udział w jednej z pierwszych konferencji z serii I Love Marketing. I jeśli wydaje ci się, że tamta konferencja również odbywała się pod szyldem wideo marketingu, to dobrze ci się wydaje.
Ale, jak na ironię, mamy rok 2024, a my wciąż lubimy czytać. Karuzele na Instagramie kręcą się jak zawsze, a treści pisane trzymają się mocniej niż kleszcze po spacerze w lesie. Dlaczego? Bo choć czasy się zmieniają, to nasze nawyki są jak historie naszych przeglądarek – możemy je wyczyścić, ale to nie zmienia faktu, że z czasem i tak wracamy do tych samych, ulubionych stron. Po prostu - niektórzy wolą książki, a inni kino. Niektórzy wolą ebooki, a inni kursy. Niektórzy wolą oglądać rolki, inni - wolą czytać slajdy w karuzeli. I to się raczej nie zmieni.
Więc zamiast zmieniać wszystkie swoje posty w wideo, przygotuj się na lekcję, która obali mit 'jedynie słusznego formatu', pokazując, że prawdziwa siła tkwi w różnorodności i zrozumieniu naszych społeczności.
Zastanówmy się nad tym, jak różnorodność treści wpływa na nasze postrzeganie i interakcję z marką w świecie cyfrowym. Czy wideo marketing faktycznie dominuje nad innymi formami komunikacji, czy jest tylko jednym z wielu narzędzi w arsenale marketerów?
Rozważmy tę całą ideę używania różnych formatów treści na Instagramie. To trochę jak być kulinarnym wirtuozem w świecie social media - musisz znać swoje składniki i wiedzieć, kiedy użyć sosu pikantnego, a kiedy delikatnego bulionu.
Tych składników aka formatów reklamowych jest wiele i mają różny stopień przydatności. Szczególnie gdy mówimy o promowaniu marki poprzez menadżer reklam. Ale w kontekście możliwości, które są dostępne twórcom z poziomu aplikacji Instagrama, trzy rzeczy wiem na pewno.
Oczywiście, chcesz dotrzeć do jak największej liczby osób. W końcu co to za uczucie śpiewać solo pod prysznicem, gdy możesz dać koncert na stadionie. Docieranie do nowych osób to absolutnie fundament każdej strategii marketingowej, która jest nastawiona na wzrost i skalowanie swoich wyników biznesowych.
Historia kont, które robiły dobrą robotę, ale zwinęły manatki, bo nigdy nie dotarły do wystarczającej liczby osób, aby się przekonać, ile są warte, jest długa jak historia wojen, które przelewały krew w imię nawracania pogan i innowierców.
Używając różnych formatów treści, docierasz do ludzi o różnych gustach - niektórzy lubią szybkie i krótkie rolki (czyli takie modernistyczne haiku), inni wolą dłuższe opowieści, które są bardziej jak powieść w odcinkach, tzn. na slajdach w karuzeli.
Przechodząc do konkretów, zastanówmy się nad siłą różnorodności treści. Jak mieszanie formatów może odświeżyć nasze podejście do marketingu i przyciągnąć uwagę odbiorców?
Więcej na temat zasięgu przeczytasz w lekcji #4 Mit algorytmu Instagrama lub w mojej książce Sztuka bycia sobą. Marka osobista na własnych zasadach.
Nie chcesz, aby twoje treści stały się nudne jak rozmowa o pogodzie na niekończącej się rodzinnej kolacji. Mieszając formaty, zapewnisz różnorodność, jak w bogatym bufecie, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie.
Jednocześnie to nie oznacza, że musisz tańczyć na rolkach do trendującej muzyki. Absolutnie nie. Nawet odradzam. Ale mówiąc serio, jeśli nie czujesz się dobrze w stawaniu przed obiektywem kamery, to nie stawaj. Tyle że to nie znaczy, że musisz odpuścić robienie rolek.
Wręcz przeciwnie. To ci daję pole do popisu - jest masa rozwiązań, w których nawet nie musisz używać obiektywu kamery, by tworzyć rolki.
Przykład? Bardzo proszę - tutaj. Zapewne znasz moje rolki promujące kurs 10 mitów marketingu. Na żadnej z nich nie występuję per se. Po prostu nagrywam audio, które i tak nagrywam do kolejnej lekcji, a potem dodaję grafiki wygenerowane w MidJourney 6. Tak, w większości to nie są zdjęcia.
Wracając. Teraz gdy zrozumieliśmy wartość różnorodności, skupmy się na zaangażowaniu. Jak różne formaty treści mogą budować i pogłębiać relacje z naszymi odbiorcami?
Różne formaty to różne sposoby na zaangażowanie publiczności. Przejdźmy przez te klasyczne, popularne na każdej dużej platformie.
Relacje i transmisje na żywo to jak rozmowa twarzą w twarz, pozwalająca na bezpośrednią interakcję. A to ważne, bo przecież w dzisiejszych czasach autentyczność jest jak świeże powietrze - wszyscy jej potrzebujemy. Te formaty są po to, aby angażować społeczność, którą już masz. Ich celem nie jest docieranie do nowych osób (chyba że mówimy o live’ie w kolaboracji). To najgłębszy poziom zaangażowania.
Karuzele zazwyczaj mają charakter edukacyjny. Są po to, aby mówić, pisać, pokazywać więcej tym, którzy już są członkami twojej społeczności. Im nie musisz się przedstawiać, za to możesz poszerzać ich wiedzę czy oferować coś, co nie ma już wymiaru ‘podstawowego’.
Pojedyncze posty i rolki. Te mają na ten moment (02.2024 r.) największy potencjał do docierania do nowych osób. W kontekście rozwoju organicznego (czyli takiego, który nie jest związany z płatną promocją treści), to właśnie je tworzy się przede wszystkim po to, by zdobywać nowych obserwujących.
Wspominałem już o tym, ale celowo się powtórzę. Jednocześnie zwróć uwagę, że używanie hasztagów na Instagramie nie ma już większego sensu. Szkoda twojego czasu. Sam nie stosuję # od połowy 2023 roku i jakoś to idzie. Wyjątek: prowadzisz biznes lokalny albo robisz konkurs. Pewnie znalazłoby się jeszcze kilka wyjątków, jak zwykle. ;-)
Pamiętaj, że w tym wszystkim chodzi o budowanie relacji, nie tylko o ruch na stronie. Jak to mówią, ludzie mogą zapomnieć, co powiedziałeś, ale nigdy nie zapomną, jak się przy tobie czuli. Dlatego zrozumienie dynamiki między biernymi a zaangażowanymi odbiorcami jest kluczowe. Jak możemy dostosować nasze treści, aby przemawiały zarówno do jednych, jak i drugich, maksymalizując nasz zasięg i wpływ?
Aby nie przegapić nowych lekcji, zapraszam do zostawienia tutaj swojego adresu email.
Jako że znasz już podstawy, podzielę się z tobą czymś jeszcze. Odbiorców twojej i każdej marki możemy podzielić na dwie grupy - tych co są bierni i tych, co są zaangażowani.
Odbiorca bierny to taki, który mniej lub bardziej konsumuje twoje treści - czyta posty, śledzi komentarze, czasem zapisze jakiś post. Ten typ odbiorcy raczej nie przetwarza twoich treści na poziomie emocjonalnym. Takich osób jest zazwyczaj najwięcej.
Odbiorca zaangażowany to taki, który bywa poruszony twoimi treściami. To taki, któremu zdarza się skomentować czy napisać do ciebie na stories. Słowem - bardziej uczestniczy w życiu twojej marki niż odbiorca bierny.
Ale uwaga, nie daj się zwieść, cały szkopuł polega na tym, że ta sama osoba może być dzisiaj odbiorcą biernym a jutro zaangażowanym. A to w dużej mierze zależy od kontekstu, czyli w gruncie rzeczy od tego, co publikujesz.
Być może znane jest ci pojęcie lejka sprzedażowego. To proces, który odbiorcy przechodzą od momentu, gdy dowiadują się o istnieniu naszej marki, po moment, gdy stają się naszymi klientami.
Taki proces nazywamy często lejkiem sprzedażowym, bo jest to ścieżka, którą klienci przechodzą, zanim zdecydują się coś od nas kupić. To ta sama ścieżka, którą widziałeś na karuzeli ‘Marka osobista bez oferty to show, a nie biznes’. Udostępniam ją na samym dole tej lekcji.
Ok, wiedza wyrównana. To skupmy się na słowie ‘lejek’. Czemu lejek? Bo na jego górze mamy dużo więcej osób niż na dole. Dzieje się tak siłą rzeczy.
100% odbiorców reklamy ją zobaczy.
30% będzie nią zainteresowane.
10% rozważy podjęcie wskazanej przez ciebie akcji (np. kupienie produktu czy zaobserwowanie profilu).
A 1-3% zdecyduje się na zakup.
Powyższe % właśnie wymyśliłem. Branża e-commerce ma konwersję średnią na poziomie ok. 2%. To jest uważane za normę. Branże, takie jak oprogramowanie (SaaS), produkty luksusowe, specjalistyczne usługi medyczne czy finansowe, często wykazują wyższe wskaźniki konwersji (ok. 10%), dzięki silnemu targetowaniu i wyspecjalizowanej ofercie.
Czyli co? Czyli to zależy. Z głową. W marketingu nie ma dogmatów. Ale proporcje są takie, że przyjmują wygląd lejka.
No to, że na samym dole mamy najczęściej odbiorców zaangażowanych a na górze biernych. Oczywiście to nie jest zero-jedynkowe, szczególnie że jak już zauważyliśmy, sytuacja jest dynamiczna i ta sama osoba może zmienić swój ‘status’ w ułamku sekundy. W tę i we w tę. Czasami też odbiorca bierny zostanie klientem a ten, który jest zaangażowani nie. I to też jest w porządku.
Dlatego twoim zadaniem, jako twórcy swojej strategii marketingowej i swoich treści, jest tworzenie takiej komunikacji, która będzie atrakcyjna zarówno dla zaangażowanych, jak i biernych odbiorców.
To dlatego tak istotne jest publikowanie różnorodnych formatów postów. A nie - jak mówią niektórzy - dlatego że mityczny algorytm (heh) wspiera takie postawy. Owszem - algorytmy działają wtedy na twoją korzyść. Ale nie dlatego, że jest taka zasada, a dlatego (i tylko wyłącznie dlatego), że dzięki temu trafiasz czasami do odbiorców, którzy (przykładowo) lubią prawie tylko i wyłącznie karuzele a czasami do tych, którzy lubią prawie tylko i wyłącznie rolki. Proste? Pewnie, że proste.
Wracając do głównego tematu. Jedni chcą polubić twoje zdjęcie, inni udostępnić czy skomentować i wziąć udział w dyskusji. Jeszcze inni wyczekują twoich cotygodniowych newsletterów jak nowego sezonu The Last of Us. Są i tacy, co chcą zobaczyć transmisję na żywo z twoim udziałem i to nie nagranie, ale faktycznie na żywo. Jeszcze inni chcą należeć do forum, które założyłeś w ramach kursu (to moja sytuacja akurat). No. To tyle.
W tej lekcji dokonaliśmy małego cudu - obaliliśmy mit, traktując wideo marketing jak króla, który właśnie się dowiedział, że w jego królestwie demokracja wzięła górę. Owszem, wideo marketing ma swoje zalety, tak jak każdy monarcha ma swój złoty tron, ale czy tron jest potrzebny, gdy my chcemy się po prostu dobrze bawić z ludem na Festynie Różnorodnych Postów?
No właśnie. Uświadomiliśmy sobie, że w świecie mediów społecznościowych nie trzeba korony, aby zdobyć serca i umysły odbiorców. Raczej trzeba być trochę jak taki rozciągnięty akrobata, który poradzi sobie na każdej powierzchni, pokazując, że prawdziwa siła nie tkwi w jednym narzędziu marketingowym, ale w zręcznym balansowaniu na linie różnorodnych formatów reklamowych.
→ Różnorodność formatów. Wideo marketing nie jest panaceum na wszystkie wyzwania marketingowe. Skuteczność komunikacji zależy od zastosowania różnorodnych formatów treści, które odpowiadają na zróżnicowane preferencje odbiorców.
→ Zróżnicowane preferencje odbiorców. Ludzie różnią się pod względem preferencji dotyczących konsumpcji treści. Niektórzy wolą wideo dla jego dynamiki i interaktywności, inni cenią treści pisane za możliwość uczenia się we własnym tempie i łatwość wyszukiwania informacji.
→ Strategia Wielokanałowa. Wykorzystanie szerokiego spektrum dostępnych narzędzi i kanałów komunikacji zwiększa szanse na skuteczne dotarcie i zaangażowanie różnych grup odbiorców.
Dzięki za dziś i do zobaczenia, do napisania, albo jedno i drugie – wedle uznania. Cześć!
✐ @mateuszufel